Siadamy wygodnie przed szklanym ekranem telewizora i chcemy uczestniczyć w show. Niezależnie czy jest to program telewizyjny, wydarzenie sportowe czy artystyczne. Dobrze się bawiąc, nie zastanawiamy się, jak to jest zrobione. Liczy się efekt i to najlepiej oszałamiający. Po ostatniej wycieczce do Warszawy jesteśmy bogatsi o szerszą perspektywę.
Telewizja to mnóstwo korytarzy, pomieszczeń, kamer, lamp, wszechobecnych kabli i ludzi, których twarzy nie rozpoznajemy. Mieliśmy możliwość przebywania na planie podczas realizacji jednego z programów dla dzieci pt. „Domisie”. Zaskoczył nas fakt, że oprócz trojga aktorów przed kamerą w nagrywanie każdej ze scen zaangażowanych jest ponad dziesięć osób, których na ekranie nie zobaczymy. Stadion Narodowy to miejsce, które bez widowni nie przytłacza, nawet rozmiarami, choć dane techniczne mówią co innego. Z ogromną radością obserwowaliśmy reakcje naszych chłopców, którzy wzruszeni kroczyli wydeptanymi przez swoich idoli ścieżkami, siadali na ich miejscach w szatni i na ławkach rezerwowych. A przede wszystkim bezbłędnie odpowiadali na każde pytanie przewodnika. To od nich, my nauczyciele, pozyskaliśmy szeroką wiedzę na temat piłkarzy, nie tylko naszej drużyny narodowej, wydarzeń sportowych i ich przebiegu.
Siadamy wygodnie przed szklanym ekranem telewizora i chcemy uczestniczyć w show. Niezależnie czy jest to program telewizyjny, wydarzenie sportowe czy artystyczne. Dobrze się bawiąc, nie zastanawiamy się, jak to jest zrobione. Liczy się efekt i to najlepiej oszałamiający. Po ostatniej wycieczce do Warszawy jesteśmy bogatsi o szerszą perspektywę.
Telewizja to mnóstwo korytarzy, pomieszczeń, kamer, lamp, wszechobecnych kabli i ludzi, których twarzy nie rozpoznajemy. Mieliśmy możliwość przebywania na planie podczas realizacji jednego z programów dla dzieci pt. „Domisie”. Zaskoczył nas fakt, że oprócz trojga aktorów przed kamerą w nagrywanie każdej ze scen zaangażowanych jest ponad dziesięć osób, których na ekranie nie zobaczymy.
Stadion Narodowy to miejsce, które bez widowni nie przytłacza, nawet rozmiarami, choć dane techniczne mówią co innego. Z ogromną radością obserwowaliśmy reakcje naszych chłopców, którzy wzruszeni kroczyli wydeptanymi przez swoich idoli ścieżkami, siadali na ich miejscach w szatni i na ławkach rezerwowych. A przede wszystkim bezbłędnie odpowiadali na każde pytanie przewodnika. To od nich, my nauczyciele, pozyskaliśmy szeroką wiedzę na temat piłkarzy, nie tylko naszej drużyny narodowej, wydarzeń sportowych i ich przebiegu.